Kukbuka wciągnęliśmy za jednym podejściem, w czasie urlopu, stąd brak notatek, ale wspominamy go pozytywnie, z pewnością dajemy mu wysoką notę za przyjemność w odbiorze, normalnie user-friendly. Zdjęcia, artykuły, przepisy, wiedza. Widać, że z każdym numerem jest jeszcze bardziej odpicowany i doszlifowany, progres, dobrze.
Magazyn SMAK zachowuje od początku przyjęty format/styl. Sporo znaleźliśmy w nim rzeczy dla siebie. Dla tych, którzy są ciekawi wymienię ciurkiem artykuły o: jedzeniu dzikich roślin, zderzeniu piwa z kanapkami (autorstwa Meat Love), kolendrowaniu, Bogocie/Kolumbii/Amazonii, przepisy na lody (choć może nie zdjęcia), 5 letnich przepisów od White Plate (z czego przepis na naleśniki już testowaliśmy, w nieco zmodyfikowany przez nas sposób), dowiedzieliśmy się o Barce i chętnie ją odwiedzimy przy kolejnej wizycie na Mazurach, na deser wywiad z Carlo Petrinim.
Zwykłe Życie też trzyma swój poziom, jeśli już wpadło w Wasze ręce, to kolejny numer jest konsekwentną kontynuacją. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej "Nie jest to magazyn poświęcony jedzeniu, a ta część, która go dotyka wydaje się być wporz."
Jeśli lubicie to i w FUTU warto się zaopatrzyć. Głównym temat przybliża odzyskiwanie rzeki, u nas (Wisła), jak i w innych miastach na świecie. Ale prócz tego foodowych wstawek jak zawsze nie brakuje. FUTU zabiera nas do Brixton Village, rozkminiając się nad jedzeniową modą, która zapanowała u nas. Cóż, podzielamy pogląd, że to jedzenie powinno być na pierwszym miejscu/powinno być głównym motywem działania/bycia w takich miejscach. Możecie też poznać restaurację Oliva "od kuchni".
Tyle o magazynach, które i my znamy, i Wy znacie. Pora na coś, co (nas przynajmniej) zaskoczyło najbardziej.
SlowLife Food&Garden, którego dotąd nie dostrzegaliśmy, które otrzymało nowego naczelnego. Być może tego nam trzeba było, by na nie trafić, bo po słowach wstępu wspomnianego Marka Jerzaka, uznaliśmy, że mówi o czymś, co całkowicie pokrywa się z tym, czego i my szukamy.Co na początek? Garść informacji z różnych miast Polski, nie tylko Warszawa ale też między innymi 3Miasto i Poznań (dla nas optymalnie). Newsy o nowych miejscach (bardziej zajawki niż recenzje, dla nas to dobrze i wystarczająco - sami sprawdzimy:>), ale też kurtularne. Podobnie jak w SMAKu traficie na polskie browary (+ zestawienie piw), czy jadalne rośliny (SlowLife skupia się na kwiatach). Przydatny artykuł omawiający oleje i oliwy różnego rodzaju. Co nas cieszy to na przykład promowanie zamienników dla cukru, w tym wypadku akurat stewii, czy ksylitolu. Dla tych, co głowią się nad paragrafami jest tekst o grillowaniu w mieście, choć mam nadzieje, że nikogo nie zachęci do grillowania innym pod oknami. Poruszony zostaje temat psa w restauracji i rozwianie wątpliwości, czy sanepidowi coś do tego. Obszerny tekst o spływach kajakowych+miejscach, gdzie smacznie zjeść przy ich okazji. Daleki wyskok za granicę, na Filipiny. Jest też tekst zachęcający do odkrycia innego oblicza Warszawy (jak dla kogo innego, my tam innej Warszawy nie znamy), zielonej, spokojnej, leniwej, tylko tu jednak uwaga -> w Kafce sporo rzeczy mają dobrych/smacznych, klawe naleśniki, potrafią poprawne espresso wycisnąć z ekspresu, ale nie ciasta... Tak się kiedyś "nadzialiśmy" na nie, że musimy uprzedzić;)
W tym magazynie nawet reklamy są inne! Gdzie znajdziecie reklamę stewii na przykład?:D
Jak tak sobie przypominamy i wymieniamy, to jeszcze bardziej jesteśmy przekonani do SlowLife.
No, ale, zobaczymy jak kolejne numery. W każdym razie póki jest, szczególnie w promocyjnej cenie (za 5taka), polecamy!
Nieco rozczarował tym razem Food&Friends, w którym więcej zrobiło się lokowania produktów, treść jakoś nie przykuwa zbyt mocno (a był to przecież nasz debeściak!). Za to jeśli ciekawi Was ego restauratorów/szefów kuchni, to ten numer jest dla Was, jest go tam sporo, szczególnie w jednym przypadku, ciekawe, czy ktoś zgadnie, o kim myślimy;) Każdy miewa lepsze i gorsze momenty. Zobaczymy jak będzie.
Kompletnie zawiodło nas C'est La Vie, które chcieliśmy Wam polecić po świetnym (lekkim, z jajem), pierwszym numerze. Jednak z prasą, jak z knajpami, najlepiej spróbować 2 i 3 raz, dopiero potem wyrobić sobie zdanie. Najczęściej po 3 numerze wiadomo, czy dany magazyn jest dla Was, czy nie. No i CLV poszło w dość dziwną dla nas, jakby "zaangażowaną" stronę, jakby więcej wątków społeczno-gospodarczych przeplatających się w różnych wywiadach, więcej tematów obecnych w innych mediach i tytułach, za to czaru "foodowego" jakby mniej. Do 3 razy sztuka, po przewertowaniu 4tego w EMPIKu tym bardziej nas nie kusi.
Niektóre tematy, jak np. niszowe browary, powtarzają się w różnych magazynach, co tłumaczymy sobie tym, że gdybyśmy nie byli freak'ami, zakręconymi na punkcie jedzenia, i nie zapoznawali się z większością materiałów dostępnych na rynku, to pewnie byśmy tego nie odczuli. Każdy z magazynów musi dbać o swojego czytelnika i dostarczyć Mu informacji, które uzna za wartościowe - podobnie jest z bloggerami, przynajmniej dobrze by było.
Tyle od nas.
Ciebie porwała jakaś ciekawa lektura ostatnio? Śmiało daj znać w komentarzu, czy bezpośrednio mailem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz