sobota, 1 września 2012

BioBazar - Z pola na talerz

Sezon urlopowy - nasi ulubieni Państwo od warzyw, z bazarku pod Halą Marymoncką, wyjechali na wakacje. Generalnie nie tylko warzywa skłaniały nas do odwiedzin Marymontu, lubimy też Pana od pieczywa, czy Panią od nabiału, jednak warzywa były głównym motorem wizyt. Skoro miało ich zabraknąć pomyśleliśmy, że na testa pojedziemy na BioBazar, zobaczymy jak się zmienił, i co można tam dostać.
No i wpadliśmy jak śliwka w kompot.

Mamy za sobą doświadczenia z Wolumenem. Fakt, można tam znaleźć sporo dla siebie, warzywa, wędliny, garmażeria, choć z perspektywy czasu najbardziej oryginalny wydaje się być wiecznie pogodny Pan od ogórków i kapusty kiszonej. Fachowiec wąskiej specjalizacji ale o to chodzi!
Śmigaliśmy co tydzień na Wolumen, aż pewni znajomi podrzucili pomysł Marymontu, że mają tam kilku ulubionych dostawców, eko warzywa, nabiał, ciasta domowe - no to dawaj! I okazało się, że faktycznie jest dobrze, jest smacznie. Przez chwilę łączyliśmy wypady oba bazary ale ostatecznie padło na Marymont.
I wszystko byłoby bez zmian, gdyby nie wspominany urlop Państwa od warzyw.
Teraz wychodzi na to, że BioBazar ma najwięcej tego, czego poszukujemy i lubimy jeść na co dzień.

Przekonanie się do BioBazaru jest w naszym wykonaniu jak powrót syna marnotrawnego.
Zaciekawieni dwa lata temu wyczekiwaliśmy startu BioBazaru i nie wiemy, czy to pogoda (konkretne mrozy), czy ograniczona liczba wystawców na samym początku, sprawiły, że jakoś nas nie olśnił a sama moda/trend w naszym przypadku nie wystarczają. Wyszło na to, że po kilku wizytach odpuściliśmy nawet nie myśląc o powrocie, ciesząc się dobrami innych bazarów.

Dziś (i pewnie już od jakiegoś czasu) asortyment prezentuje się bardzo zachęcająco.
Na samym starcie mamy okazję napić się kawy, w zorganizowanej na zewnątrz kawiarence, a potem co? Zapraszam do pierwszej hali.
Wymienimy to co nam szczególnie wpadło w oko, czyli: stoisko MyEcolife, które ma szeroki asortyment produktów, pierwsze ze stanowisk z warzywami, swojskie wędliny, sery korycińskie, stoiska ze słodkościami (tu m.in. Cukiernia Zaniewicz - razowa szarlota z kwaśnymi jabłkami...nice!), ryby świeże i wędzone, borówki z ekoupraw a także stanowisko Smaków Portugalii. Z portugalskich specjałów próbujemy jak na razie sardynki, choć w ofercie także kawy, oliwy, napoje. Oferta zapuszkowanych ryb jest dość szeroka, zaczęliśmy od prostszych odmian, czystego smaku, teraz przechodzi do odmian uznawanych za lepsze (bo tak, w Portugalii sardynka to nie tylko TA, jedna sardynka, odmian jest kilka, podobnie jak z tuńczykiem i oni te odmiany ogarniają, rozróżniają). Lubimy je w takiej formie jakie są ale kiedyś trzeba będzie pomyśleć o jakimś ciekawszym rozwiązaniu jak na przykład pasta z sardynek.

W drugiej hali mamy spore stanowisko z wędlinami, kosmetykami, winami, także kilku wystawców z warzywami, to tu znajdziemy Państwa Jabłońskich z szeeeeeroką gamą zieleniny (to im zawdzięczamy niedawny eksperyment z kwiatami cukinii).
Dalej jajka, przetwory z koziego mleka, masło, pieczywo (zakwas i pełne ziarno tu rządzą), także gotowe dania jak pierogi, kaszubskiego chłopczyka - bardzo smaczny zresztą, przy okazji serów swoje miejsce mają także holenderskie (eksperymentują tu z dodatkami... pokrzywa, czy wasabi, godne polecenia dla fanów lekko chrzanowego smaku). Szeroką ofertę produktów prezentuje Poloniak. Znajdziecie tam gotową wersję pasty dr Budwig, o której czasem wspominamy na fanpage'u. My testowaliśmy Miodellę - ekologiczną odpowiedź na Nutellę, pomysł głównie opiera się o miód i kakao. Co tu kryć, jak to często bywa z ekoproduktami, zdrowymi, bez szkodzącego, białego cukru, eksplozji prostego, oczywistego smaku nie ma. Mamy smak ciekawy, złożony, długo trwający. Myślę, że warto się skusić bo może uda Wam się zamienić Nutellę na Miodellę, myślę, że z korzyścią dla zdrowia.
Kwestia cen to już indywidualny przypadek każdego produktu, ale nie odbiegają aż tak mocno od standardowych, czasem bywają nawet niższe niż ogólnie dostępne (warto szukać/pytać). Tak czy siak, wychodząc z założenia, że jesteś tym co jesz, wydaje nam się, że lepiej zjeść nawet mniejsze porcje za to wartościowego pożywienia niż najeść się po uszy czegoś z niepewnego źródła, o niepewnym składzie, które docelowo może nawet zaszkodzić. Jedzenie mniejszych porcji to ponoć jedna ze składowych przepisu na długowieczność!;)
I w skrócie tak to wygląda. Do Waszej dyspozycji jest stanowisko informacyjne, gdzie możecie rozwiać wszystkie swoje wątpliwości odnośnie certyfikatów eco/bio.
Jedyne czego nam brakuje to cytryn, czy innych egzotycznych owoców/warzyw, ale te z oczywistych względów są nieobecne i jakoś radzimy sobie z ich uzupełnianiem z innego źródła.

Wygląda na to, że wpadliśmy i wpadać będziemy systematycznie. Jeśli jeszcze nie byliście wybierzcie się choć raz, zróbcie sobie wycieczkę, zobaczcie, czy i Was coś chwyci. Wszystko to w postindustrialnych wnętrzach fabryki Norblina, która za jakiś czas przejść ma metamorfozę, kolejny atut miejsca.
Więcej zdjęć, z jednej z naszych wizyt, znajdziecie w galerii na facebook'u.

Chęć opisania BioBazaru zbiegła się z tekstem od Grzegorza Łapanowskiego.
Poczytajcie, przywołuje także innych rolników, którzy wystawiają się w różnych częściach Warszawy (jak Pan Ziółko np). Całkiem fajna wizja, pominięcia pośredników, straty czasu dla świeżości produktu, tak z pola na talerz.

BIOBAZAR


Żelazna 51/53, Warszawa!
fabryka Norblina
każda sobota 8-16
22 620 09 18
darmowy parking na terenie fabryki
_______________________________________________________________________
W Stanach ruszyła akcja, bliska nam nie tylko z uwagi na nazwę:
Where’s the Food – Without the Farmer?
źródło: http://dirtroaddaughters.com 

4 komentarze:

  1. bardzo lubie Bio Bazar, chociaż niektóre ceny są mocno przesadzone nawet jak za produkty Bio. Warzywa natomiast kupuję u pana Ziółko i jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma soboty (chyba,że wyjadę) bez BioBazaru. Czekam na zakupy jak dziecko na zabawkę:) Mam swoje ulubione produkty i żadne inne zamienniki mi już nie smakują. Ceny owoców i warzyw były nawet niższe od tych jakie spotkałam na zwykłych bazarach! Polecam to miejsce każdemu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Was do Versatile blogger award, pewnie nie pierwsza i nie ostatnia, ale co tam:P Zapraszam tu: http://mowia-weki.blogspot.com/2012/09/versatile-blogger-award-weczek-dziekuje.html Nie wiem czy w tej zabawie nie chodzi tylko o bloggerowe blogi, ale nie mogłam Was pominąć:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajka, Pana Ziółko nie warto odpuszczać!;)

    Mamo Alergika, na bazarze faktycznie sporo jest ciekawych smakołyków, do tego w jednym tygodniu coś się pojawia, w innym znika, w jeszcze innym coś nowego można spróbować, i o to chodzi!:D

    Nieśko/Weczku;>
    dzięki wielkie, się nie spodziewaliśmy a bardzo nam miło.
    Niemniej nie poprzestawaj z własnym tworzeniem w kuchni!:D

    OdpowiedzUsuń